Drukuj

30.05.2016 Vive Tauron Kielce wygrało Ligę Mistrzów!

KS Vive Kielce najlepszą drużyną Europy! Mistrzowie Polski w niedzielnym finale turnieju Final4 w Kolonii pokonali po rzutach karnych MVM Veszprem 39:38 i po raz pierwszy w historii wygrali rozgrywki Ligi Mistrzów. Decydującą o tytule bramkę zdobył Julen Aguinagalde.
 

 
 
Podopieczni Tałanta Dujszebajewa dokonali w niedzielę rzeczy nieprawdopodobnej. W historii finału Ligi Mistrzów (a może i piłki ręcznej?) nie było bowiem takiej sytuacji, by zespół w ciągu kwadransa odrobił dziewięć bramek straty do rywala, a później sięgnął po trofeum. To właśnie uczynili w niedzielnym finale zawodnicy KS Vive Kielce.
 
Mistrzowie Polski źle zaczęli spotkanie z Veszprem. W grze kielczan mnożyły się błędy techniczne, brakowało też skuteczności i pomysłu, by przebić się przez twardą defensywę rywali. Węgierska drużyna po kilku minutach prowadziła już 3:0, by wkrótce powiększyć przewagę do stanu 8:4.
 
 
Vive przed przerwą nie znalazło sposobu na zmniejszenie strat. W pogoń kielczanie mieli ruszyć po zmianie stron (po trzydziestu minutach było 13:17), ale nic nie układało się po ich myśli. Veszprem kapitalnie broniło, a po każdej stracie wyprowadzało znakomite kontry. W efekcie kwadrans przed końcem spotkania zespół Xaviera Sabate prowadził 28:19, a kibice węgierskiego klubu zaczęli świętowanie sukcesu.
 
Kielczanie jednak nie odpuścili. Sygnał do odrabiania strat dał Sławomir Szmal, który przebudził się z długiego snu i zaczął bronić jak natchniony. W ofensywie świetnie spisywali się natomiast Uros Zorman i Tobias Reichmann – pierwszy rozgrywał, drugi zdobywał niezwykle cenne bramki. Vive zaczęło gonić wynik i niemożliwe stawało się coraz bardziej realne.
 
 
Do remisu kielczanie doprowadzili w 58. minucie po bramce Karola Bieleckiego. Vive przez ponad 13 minut nie straciło gola, wspomniany okres wygrywając 9:0. Rywale zdołali wysunąć się jeszcze na prowadzenie 29:28, w dodatku Mirko Alilović obronił dwa rzuty karne, ale mistrzom Polski ponownie udało się wyrównać stan spotkania – na trzy sekundy przed końcową syreną Krzysztof Lijewski zdobył bramkę na wagę dogrywki.
 
W tej obie ekipy szły łeb w łeb. Vive w 61. minucie po raz pierwszy w spotkaniu wyszło na prowadzenie, jedno trafienie przewagi utrzymując do 69. minuty. Veszprem umiejętnie rozegrało jednak ostatni atak i za sprawą Cristiana Ugalde doprowadziło do stanu 35:35. Zwycięzcę miała wyłonić więc seria rzutów karnych. Kielczanie wykorzystali cztery na pięć prób, rywale o jedną mniej i to Vive zostało triumfatorem Ligi Mistrzów.
 
Za: http://zprp.pl/, fot. PRESS FOCUS
Powrót